Oliwia powoli otwiera oczy. Zaczyna przypominać sobie wczorajszy wieczór. Pamięta, że spotkała się z przyjacielem. Do późna balowali w ulubionym mediolańskim klubie. W końcu Matteo już za kilka dni wyjeżdża na stałe. A przynajmniej na rok lub dwa. Chcą więc spędzić możliwie jak najwięcej czasu razem.
- Dzień dobry Oli. -wchodzi do Jej sypialni
- Spałeś na kanapie? -pyta rozbawiona widząc zmęczenie na Jego twarzy
- Tak i po raz kolejny Ci coś powiem.. -kręci głowa- Strasznie ona niewygodna!
- No co ja na to poradzę.. -uśmiecha się przepraszająco Oliwia
- Zmień meble w salonie?
- Nie opłaca się- odpowiada i już po chwili tego żałuje
- Co masz na myśli?
- Nie, nic. Nieważne...
- Teraz się nie wymigasz -rzuca się na łózko przystojniak- Mów zaraz o co chodzi.
Oliwia niechętnie zaczyna tłumaczyć
- Właściciel mieszkania znów podniósł czynsz, z którym zresztą zalegam... Powoli kończą mi się oszczędności. Wywalili mnie z pracy w zeszłym tygodniu... -przy tym ostatnim zdaniu ścisza głos
- Co takiego?! Czemu mówisz mi o tym dopiero teraz?
- Bo to moje problemy.
- Ale razem coś byśmy wymyślili. Dałbym Ci kasę na mieszkanie przecież..
- O nie Matteo, nie potrzebuje sponsora -zarzuca na siebie szlafrok i wychodzi z pokoju
Po chwili w kuchni zjawia się Martino.
Staje za Nią i mocno obejmuje swoimi silnymi ramionami.
- Oliwia.. Wiesz dobrze, że nie to miałem na myśli.
- Wiem, ale dam sobie rade
- Zawsze to powtarzasz. Pozwól tylko, ze Ci coś przypomnę. Jestem tu. Może nie zawsze fizycznie, ale myślami zawsze. I chcę Cie wspierać. Chce Ci pomagać. Być Twoim przyjacielem. Dobrze wiesz, że kasa nigdy nie stanowiła dla mnie większego problemu. Więc tym bardziej kiedy widzę, że Tobie jest bardziej potrzebna, chcę Ci pomoc.
- Dziękuję, ale nie mogę przyjąć takiej pomocy.
- Oliwka, daj sobie pomóc.. Ten ostatni raz.
- Myślisz, że kupisz mnie tym uroczym włoskim akcentem? -wzrusza ramionami dziewczyna
- Myślisz, że mój akcent jest uroczy? -charakterystycznie rusza brwiami siatkarz
- Ojj nie łap mnie za słówka -niby urażona wyrywa się z Jego uścisku- Lepiej zajmij się śniadaniem!
- Si, señorita. -Matteo z uśmiechem otwiera lodówkę i zaczyna przygotowywać posiłek.
Matteo zbiera się do wyjścia. Robi się coraz później. Spędzili razem dzień, ale wszystko co dobre szybko się kończy. Chłopak wolnym krokiem zmierza w kierunku drzwi.
- Czemu Cię właściwie zwolnili? -pyta chcąc przedłużyć swoją wizytę chociaż o kilka minut
- W sumie to nie wiem.
- Wiesz.
- Mówię Ci, że nie... -dziewczyna ucieka wzrokiem
- Oli, mnie nie nabierzesz. Zawsze jak coś kręcisz, tak zabawnie marszczysz nos. -włoski siatkarz posyła Jej swój firmowy uśmiech
- No co mam Ci powiedzieć... Trochę się pokłóciłam z szefem.
- O co poszło tym razem?
- O to co zawsze. Chciał się ze mną umówić, ale powiedziałam, że nie ma takiej opcji. W końcu dobitnie dał mi do zrozumienia, że albo... No sam wiesz.. Albo wylatuję. Miałam dość tych jego podchodów. Powiedziałam co myślę. I stało się. Kazał mi się więcej w knajpie nie pokazywać.
- Czasami zachowujesz się jak małe dziecko. Nigdy mnie nie słuchałaś... A tyle prosiłem odejdź stamtąd. -kręci głową chłopak- Ile lat już jesteś we Włoszech?
- Jakieś trzy?
- Dokładnie dwa lata, jedenaście miesięcy i dwadzieścia osiem dni, ale kto by to liczył.
Oliwia patrzy na Niego mocno zaskoczona. Nawet Ona straciła rachubę dawno temu...
- Pamiętasz jak się poznaliśmy? -kontynuuje
- Pamiętam... To było właśnie w tej knajpie. Pracowałam pierwszy wieczór, na próbę. Akurat wtedy musiałeś przyjść z kumplami. Czekaj, co to była za okazja? Aaa już wiem! Spotkanie po latach. Graliście jakiś towarzyski mecz z Twoim byłym klubem.
- Biegałaś miedzy stolikami z tacą w ręku i małym notesikiem. Od razu wiedziałem, że taka dziewczyna nie pasuje do takiego miejsca.
- Musiałam się przecież jakoś utrzymywać, nie? Dopiero co przyjechałam, nie znałam nikogo. Weszłam do pierwszego lepszego miejsca. Akurat potrzebowali kelnerki, więc spróbowałam. Ale nie powiesz, wyrobiłam się od tego czasu. -uśmiecha się
- Taaa, zakładając, że nie wylewasz drinków na przypadkowych ludzi!
- Ty się nie śmiej, to była Twoja wina! -Oliwia daje Mu sójkę w bok- Zrobiłeś to specjalnie. Założyliście się, pamiętasz? Jak to szło? Kto pierwszy zdobędzie numer kelnerki?
- Pomyśl sobie, co by było, gdyby nie ta akcja. Nie znalibyśmy się...
- Mogłeś wybrać inny sposób. -zaczyna się śmiać- Wystarczyło się ładnie uśmiechnąć.
- Zwróciłabyś uwagę? -pyta
- Hmm.. Pewnie nie. -mówi roześmiana dziewczyna- Ale powiem Ci, ładnie to sobie wykombinowałeś... Podchodzisz do dziewczyny, która przy barze wyciera kieliszki. Niby składasz zamówienie, ale patrzysz na Nią z miną małego szczeniaka i pytasz wprost czy pomoże Ci wygrać zakład. Sprytnie.
- Przynajmniej zadziałało. -odpowiada dumnie Matteo- Pamiętasz ich miny? Kiedy później podeszłaś do naszego stolika? Nie spodziewałem się, że tak to sobie wymyślisz! Szkoda tylko, że nie przewidziałem straty koszuli...
- No też się sobie dziwiłam wtedy... Zaczęłam się zachowywać jak słodka idiotka. -kręci głową z niedowierzaniem- Udawałam, że plącze mi się język, że na sam Twój widok trzęsą mi się ręce... Twoi kumple byli nieco zdziwieni, że to akurat Ty przypadkiem wpadłeś mi w oko.
- Zżerała ich zazdrość!
- A ja niby z tego roztargnienia stawiając Wasze drinki na stoliku, jeden wylałam na Ciebie. Stałam tam i przepraszająco machałam rzęsami... Nie wiem w sumie czemu się zgodziłam, żeby Ci pomóc.
- Bo mimo wszystko czułaś, że chcesz mnie poznać? -dodaje pewny siebie przystojniak
- Nie myśl tyle, bo Ci się mózg zlasuje. -znowu dostaje od Oliwii sójkę
- Jednak przyznasz, że najlepszy moment był wtedy, jak podeszłaś do nas na koniec z rachunkiem. Podałaś mi niewielki koszyczek, a tam pod kwotą do zapłacenia był Twój numer telefonu. Chłopakom szczęki opadły. Dosłownie!
- Obiecałam, że pomogę Ci wygrać. Cały wieczór subtelnie rozwiewałam nadzieje na wygraną Twoich towarzyszy. I nie powiem, momentami było zabawnie. Nie myślałam, że zadzwonisz następnego dnia...
- I tak to się wszystko zaczęło. -podsumowuje Martino- Pamiętasz, co Ci powtarzałem zawsze?
- Tego się nie da zapomnieć. Trułeś mi tak chyba każdego dnia! Kazałeś mi rzucić pracę w knajpie i przeprowadzić się do Modeny. A Mediolan jest całkiem przyjemny. Tu mi dobrze.
- Dobrze? A ile razy narzekałaś na szefa? Ile razy chciałem dać facetowi w mordę?
- No już się tak nie denerwuj.. -Oliwia podchodzi do Niego i mocno przytula. Wie, że za chwilę będą musieli się rozstać.
- Nigdy nie chciałaś mnie słuchać... Dobrze, że z Modeny jest tu tylko dwie godziny samochodem i mogłem w miarę często przyjeżdżać.
- Tak, sama bym tu zwariowała. Przynajmniej na początku. Nikogo nie znałam...
- Więc czemu nie chciałaś przyjechać do mnie? Nie byłabyś sama.
- Przecież przyjeżdżałam czasami na Twoje mecze. A swoją drogą, wiesz, że to przez Ciebie nawet polubiłam siatkówkę? Nie mówiąc już o nauce włoskiego.
- Nie przeze mnie, tylko dzięki mnie. -posyła Jej uśmiech- I nie zmieniaj tematu.
- Dobrze wiesz dlaczego. Nie chciałam być uzależniona od faceta. Nawet przyjaciela.
- Zwróciłabyś uwagę? -pyta
- Hmm.. Pewnie nie. -mówi roześmiana dziewczyna- Ale powiem Ci, ładnie to sobie wykombinowałeś... Podchodzisz do dziewczyny, która przy barze wyciera kieliszki. Niby składasz zamówienie, ale patrzysz na Nią z miną małego szczeniaka i pytasz wprost czy pomoże Ci wygrać zakład. Sprytnie.
- Przynajmniej zadziałało. -odpowiada dumnie Matteo- Pamiętasz ich miny? Kiedy później podeszłaś do naszego stolika? Nie spodziewałem się, że tak to sobie wymyślisz! Szkoda tylko, że nie przewidziałem straty koszuli...
- No też się sobie dziwiłam wtedy... Zaczęłam się zachowywać jak słodka idiotka. -kręci głową z niedowierzaniem- Udawałam, że plącze mi się język, że na sam Twój widok trzęsą mi się ręce... Twoi kumple byli nieco zdziwieni, że to akurat Ty przypadkiem wpadłeś mi w oko.
- Zżerała ich zazdrość!
- A ja niby z tego roztargnienia stawiając Wasze drinki na stoliku, jeden wylałam na Ciebie. Stałam tam i przepraszająco machałam rzęsami... Nie wiem w sumie czemu się zgodziłam, żeby Ci pomóc.
- Bo mimo wszystko czułaś, że chcesz mnie poznać? -dodaje pewny siebie przystojniak
- Nie myśl tyle, bo Ci się mózg zlasuje. -znowu dostaje od Oliwii sójkę
- Jednak przyznasz, że najlepszy moment był wtedy, jak podeszłaś do nas na koniec z rachunkiem. Podałaś mi niewielki koszyczek, a tam pod kwotą do zapłacenia był Twój numer telefonu. Chłopakom szczęki opadły. Dosłownie!
- Obiecałam, że pomogę Ci wygrać. Cały wieczór subtelnie rozwiewałam nadzieje na wygraną Twoich towarzyszy. I nie powiem, momentami było zabawnie. Nie myślałam, że zadzwonisz następnego dnia...
- I tak to się wszystko zaczęło. -podsumowuje Martino- Pamiętasz, co Ci powtarzałem zawsze?
- Tego się nie da zapomnieć. Trułeś mi tak chyba każdego dnia! Kazałeś mi rzucić pracę w knajpie i przeprowadzić się do Modeny. A Mediolan jest całkiem przyjemny. Tu mi dobrze.
- Dobrze? A ile razy narzekałaś na szefa? Ile razy chciałem dać facetowi w mordę?
- No już się tak nie denerwuj.. -Oliwia podchodzi do Niego i mocno przytula. Wie, że za chwilę będą musieli się rozstać.
- Nigdy nie chciałaś mnie słuchać... Dobrze, że z Modeny jest tu tylko dwie godziny samochodem i mogłem w miarę często przyjeżdżać.
- Tak, sama bym tu zwariowała. Przynajmniej na początku. Nikogo nie znałam...
- Więc czemu nie chciałaś przyjechać do mnie? Nie byłabyś sama.
- Przecież przyjeżdżałam czasami na Twoje mecze. A swoją drogą, wiesz, że to przez Ciebie nawet polubiłam siatkówkę? Nie mówiąc już o nauce włoskiego.
- Nie przeze mnie, tylko dzięki mnie. -posyła Jej uśmiech- I nie zmieniaj tematu.
- Dobrze wiesz dlaczego. Nie chciałam być uzależniona od faceta. Nawet przyjaciela.
- A co będzie teraz? Za dwa dni wyjeżdżam...
- Będzie tak, jak do tej pory. Będziemy do siebie dzwonić, pisać. Nie będziesz mógł tylko wyskoczyć ze mną do klubu. -Oliwia stara się jakoś rozluźnić atmosferę
- Nie chcę zostawiać Cię tutaj samej.
- Nie będę sama. Przez te trzy lata zdążyłam nawiązać kilka znajomości, pamiętasz? -mówi żartobliwie
- Co z pracą?
- Znajdę coś innego.
- Myślałaś o powrocie na studia?
- Nie. To znaczy tak.. Ale już na pewno nie pójdę na prawo! Tego chciał mój ojciec... Chciał, żebym w przyszłości zajmowała się jego interesami. Sam rozumiesz, że teraz nie chcę mieć z tym nic wspólnego.
- W takim razie pomyśl, czego sama chcesz od życia. Jak byłaś mała, kim chciałaś zostać?
- Żoną przystojnego Włocha. -odpowiada bez zastanowienia
- To da się zrobić. -Matteo przyciąga Ją do siebie i oboje zaczynają się śmiać
- Przecież powiedziałam, że przystojnego! -Oliwia wyrywa się z Jego objęć i spogląda na zegarek- Martino! Zdajesz sobie sprawę z tego, która jest godzina?!
- Tak Mazur, widzę. Wyganiasz mnie? -robi smutną minę
- Wiesz dobrze, że nie. Jak dla mnie możesz zostać, ale nie chcę, żebyś wracał do siebie po nocy.
Również Matteo czuje, że zbliża się moment rozstania.
Gdyby mógł, spakowałby przyjaciółkę do jednej z walizek, żeby nie mogła protestować po drodze, i zabrał ze sobą.
Włoch w końcu wpada na genialny pomysł. Boi się reakcji dziewczyny, ale mimo wszystko proponuje.
- Jedź ze mną.
- Gdzie?
Nie odpowiada Jej. Patrzy na Nią tymi swoimi oczami.
- O nie... Nie wracam do Polski!
- Kiedyś będziesz musiała wrócić...
- Nie po to wyjeżdżałam.
- Jeszcze zmienisz zdanie. Wierzę w to. Ciao!
Matteo nie lubi pożegnań. Całuje więc przyjaciółkę w policzek i wychodzi z Jej mieszkania.
Kilka dni później Oliwia spotyka na ulicy starszego mężczyznę. W tej chwili wolałaby Go jednak nie oglądać.
- Buongiorno! -wita Ją z uśmiechem.
- Mario Rossi, jak się Pan miewa?
- Piękny słoneczny dzień mamy, nieprawdaż?
- Tak, jak na sierpień przystało. Signore Rossi, co do czynszu...
- Czynszu? -przerywa Jej właściciel- No problema! Rozumiem, każdy ma trudniejszy okres w życiu. Najważniejsze, że mamy sprawę załatwioną.
- Załatwioną?
- Wczoraj popołudniu dostałem potwierdzenie przelewu. Mieszkanie jest opłacone do końca roku.
- Ale.. Kto zlecił przelew?
- Niejaki signore- mężczyzna urywa w połowie- Niestety nie mogę powiedzieć. Scusi! Czas mnie nagli. Miłego dnia!
Spacerując po mediolańskich ulicach Oliwia wie, kto rozwiązał przynajmniej część Jej problemów.
Od razu po powrocie do domu dzwoni do przyjaciela.
- Oli! -odbiera po pierwszym sygnale
- Miałeś tak do mnie nie mówić... Ale niech Ci będzie. Nie musiałeś tego robić.
- Dobrze, już więcej nie powiem Oli. A Oliwka mogę?
- Nie o to mi chodzi. Nie musiałeś płacić za moje mieszkanie. Już na pewno nie w tajemnicy.
- Gdybym chciał Ci zostawić pieniądze, nie przyjęłabyś ich. Sam więc zadzwoniłem do właściciela kamienicy i poprosiłem o podanie niezbędnych danych. Zrobiłem szybki przelew i po problemie.
- Oddam Ci jak tylko zarobię. Chociaż opłaciłeś jakieś cztery miesiące z góry, więc może to potrwać do przyszłego stulecia.
- Przyjedź tu i będziemy kwita.
- Nie.
- Oliwia?
- Hmmm?
- To nie jest odpowiedź, której udziela dwudziestopięcioletnia osoba.
- W takim razie jestem pięcioletnim dzieckiem.
- Wierzę, że jeszcze zmienisz zdanie.
- A ja nie. Dobra, opowiadaj lepiej jak tam jest?
- No wiesz... Nowe miejsce, nowi ludzie. Mieszkam w hotelu.
- W hotelu? Klub Ci nie zapewnił mieszkania?! -denerwuje się Oliwia
- Tak wyszło. Podobno decyzja trenera... -nawet na odległość dziewczyna wyczuwa, że Matteo nie jest z tego powodu zadowolony
- Ale przecież i On jest Włochem o ile dobrze pamiętam? Myślałam, że jakoś pomoże Ci się zaaklimatyzować..
- Widocznie nie jest to Jego priorytetem.
- Może powinieneś z Nim pogadać?
- Nie wiem czy jest sens... Poczekam jeszcze trochę.
- A jak chłopaki z drużyny?
- Wydają się być w porządku. Kapitan trochę nosa zadziera.
- Już nawet wiem, kto Go nieco sprowadzi do pionu. -śmieje się dziewczyna
- Tak? Kto?
- No Ty przecież! Słyszę to w Twoim głosie.
- Może... To dopiero początek a ja już mam dość faceta.
- Silny jesteś, poradzisz sobie.
- Oliwia? -pyta po chwili- Na pewno nie przyjedziesz?
- Nie. -odpowiada krótko
- Nawet dla mnie? Na chwilę?
- Przykro mi...
- Ale to nie jest Kraków.. -przekonuje Ją
- Muszę kończyć. Trzymaj się!
- Ty też. Tylko nie szukaj sobie żadnego innego Włocha! -żartuje siatkarz
- Zobaczę, co da się zrobić. Ciao! -kończy rozmowę
Oliwia siedzi przy kuchennym stole. Zastanawia się, co dalej robić. Matteo wyjechał. Nie może już do Niego zadzwonić i poprosić, żeby przyjechał. Również Ona nie może do Niego pojechać. To znaczy mogłaby. Tylko nie chce. Nie po to uciekała od przeszłości. Z drugiej strony jednak zdaje sobie sprawę z tego, że wracając do kraju nie musiałaby nikogo o tym informować czy wracać do stolicy małopolski. Mogłaby zacząć wszystko od nowa, mając przyjaciela u boku. Ale nie, nie jest jeszcze na to gotowa. Woli być sama w Mediolanie. Chociaż tak na dobrą sprawę wcale nie wie, co Ją tu trzyma.
Może po prostu się boi? Tylko czego? Na to również nie znajduje odpowiedzi...
Pijąc kolejny kieliszek wina przegląda stronę internetową jednej z miejscowych uczelni. Nie wie, co Ją do tego podkusiło. Może pytanie przyjaciela? A może chęć zrobienia czegoś ze swoim życiem?
Mijają kolejne minuty. Oliwia dalej nie wie, co wybrać. I czy w ogóle warto.
W końcu zadaje sobie pytanie:
- No właśnie Oliwia... Czego Ty właściwie chcesz od życia?
- Będzie tak, jak do tej pory. Będziemy do siebie dzwonić, pisać. Nie będziesz mógł tylko wyskoczyć ze mną do klubu. -Oliwia stara się jakoś rozluźnić atmosferę
- Nie chcę zostawiać Cię tutaj samej.
- Nie będę sama. Przez te trzy lata zdążyłam nawiązać kilka znajomości, pamiętasz? -mówi żartobliwie
- Co z pracą?
- Znajdę coś innego.
- Myślałaś o powrocie na studia?
- Nie. To znaczy tak.. Ale już na pewno nie pójdę na prawo! Tego chciał mój ojciec... Chciał, żebym w przyszłości zajmowała się jego interesami. Sam rozumiesz, że teraz nie chcę mieć z tym nic wspólnego.
- W takim razie pomyśl, czego sama chcesz od życia. Jak byłaś mała, kim chciałaś zostać?
- Żoną przystojnego Włocha. -odpowiada bez zastanowienia
- To da się zrobić. -Matteo przyciąga Ją do siebie i oboje zaczynają się śmiać
- Przecież powiedziałam, że przystojnego! -Oliwia wyrywa się z Jego objęć i spogląda na zegarek- Martino! Zdajesz sobie sprawę z tego, która jest godzina?!
- Tak Mazur, widzę. Wyganiasz mnie? -robi smutną minę
- Wiesz dobrze, że nie. Jak dla mnie możesz zostać, ale nie chcę, żebyś wracał do siebie po nocy.
Również Matteo czuje, że zbliża się moment rozstania.
Gdyby mógł, spakowałby przyjaciółkę do jednej z walizek, żeby nie mogła protestować po drodze, i zabrał ze sobą.
Włoch w końcu wpada na genialny pomysł. Boi się reakcji dziewczyny, ale mimo wszystko proponuje.
- Jedź ze mną.
- Gdzie?
Nie odpowiada Jej. Patrzy na Nią tymi swoimi oczami.
- O nie... Nie wracam do Polski!
- Kiedyś będziesz musiała wrócić...
- Nie po to wyjeżdżałam.
- Jeszcze zmienisz zdanie. Wierzę w to. Ciao!
Matteo nie lubi pożegnań. Całuje więc przyjaciółkę w policzek i wychodzi z Jej mieszkania.
Kilka dni później Oliwia spotyka na ulicy starszego mężczyznę. W tej chwili wolałaby Go jednak nie oglądać.
- Buongiorno! -wita Ją z uśmiechem.
- Mario Rossi, jak się Pan miewa?
- Piękny słoneczny dzień mamy, nieprawdaż?
- Tak, jak na sierpień przystało. Signore Rossi, co do czynszu...
- Czynszu? -przerywa Jej właściciel- No problema! Rozumiem, każdy ma trudniejszy okres w życiu. Najważniejsze, że mamy sprawę załatwioną.
- Załatwioną?
- Wczoraj popołudniu dostałem potwierdzenie przelewu. Mieszkanie jest opłacone do końca roku.
- Ale.. Kto zlecił przelew?
- Niejaki signore- mężczyzna urywa w połowie- Niestety nie mogę powiedzieć. Scusi! Czas mnie nagli. Miłego dnia!
Spacerując po mediolańskich ulicach Oliwia wie, kto rozwiązał przynajmniej część Jej problemów.
Od razu po powrocie do domu dzwoni do przyjaciela.
- Oli! -odbiera po pierwszym sygnale
- Miałeś tak do mnie nie mówić... Ale niech Ci będzie. Nie musiałeś tego robić.
- Dobrze, już więcej nie powiem Oli. A Oliwka mogę?
- Nie o to mi chodzi. Nie musiałeś płacić za moje mieszkanie. Już na pewno nie w tajemnicy.
- Gdybym chciał Ci zostawić pieniądze, nie przyjęłabyś ich. Sam więc zadzwoniłem do właściciela kamienicy i poprosiłem o podanie niezbędnych danych. Zrobiłem szybki przelew i po problemie.
- Oddam Ci jak tylko zarobię. Chociaż opłaciłeś jakieś cztery miesiące z góry, więc może to potrwać do przyszłego stulecia.
- Przyjedź tu i będziemy kwita.
- Nie.
- Oliwia?
- Hmmm?
- To nie jest odpowiedź, której udziela dwudziestopięcioletnia osoba.
- W takim razie jestem pięcioletnim dzieckiem.
- Wierzę, że jeszcze zmienisz zdanie.
- A ja nie. Dobra, opowiadaj lepiej jak tam jest?
- No wiesz... Nowe miejsce, nowi ludzie. Mieszkam w hotelu.
- W hotelu? Klub Ci nie zapewnił mieszkania?! -denerwuje się Oliwia
- Tak wyszło. Podobno decyzja trenera... -nawet na odległość dziewczyna wyczuwa, że Matteo nie jest z tego powodu zadowolony
- Ale przecież i On jest Włochem o ile dobrze pamiętam? Myślałam, że jakoś pomoże Ci się zaaklimatyzować..
- Widocznie nie jest to Jego priorytetem.
- Może powinieneś z Nim pogadać?
- Nie wiem czy jest sens... Poczekam jeszcze trochę.
- A jak chłopaki z drużyny?
- Wydają się być w porządku. Kapitan trochę nosa zadziera.
- Już nawet wiem, kto Go nieco sprowadzi do pionu. -śmieje się dziewczyna
- Tak? Kto?
- No Ty przecież! Słyszę to w Twoim głosie.
- Może... To dopiero początek a ja już mam dość faceta.
- Silny jesteś, poradzisz sobie.
- Oliwia? -pyta po chwili- Na pewno nie przyjedziesz?
- Nie. -odpowiada krótko
- Nawet dla mnie? Na chwilę?
- Przykro mi...
- Ale to nie jest Kraków.. -przekonuje Ją
- Muszę kończyć. Trzymaj się!
- Ty też. Tylko nie szukaj sobie żadnego innego Włocha! -żartuje siatkarz
- Zobaczę, co da się zrobić. Ciao! -kończy rozmowę
Oliwia siedzi przy kuchennym stole. Zastanawia się, co dalej robić. Matteo wyjechał. Nie może już do Niego zadzwonić i poprosić, żeby przyjechał. Również Ona nie może do Niego pojechać. To znaczy mogłaby. Tylko nie chce. Nie po to uciekała od przeszłości. Z drugiej strony jednak zdaje sobie sprawę z tego, że wracając do kraju nie musiałaby nikogo o tym informować czy wracać do stolicy małopolski. Mogłaby zacząć wszystko od nowa, mając przyjaciela u boku. Ale nie, nie jest jeszcze na to gotowa. Woli być sama w Mediolanie. Chociaż tak na dobrą sprawę wcale nie wie, co Ją tu trzyma.
Może po prostu się boi? Tylko czego? Na to również nie znajduje odpowiedzi...
Pijąc kolejny kieliszek wina przegląda stronę internetową jednej z miejscowych uczelni. Nie wie, co Ją do tego podkusiło. Może pytanie przyjaciela? A może chęć zrobienia czegoś ze swoim życiem?
Mijają kolejne minuty. Oliwia dalej nie wie, co wybrać. I czy w ogóle warto.
W końcu zadaje sobie pytanie:
- No właśnie Oliwia... Czego Ty właściwie chcesz od życia?
W tym momencie, na bocznym pasku strony, pojawia się bardzo kusząca oferta.
~~
Witajcie ponownie!
Obiecywałam rozdział już jakiś czas temu, ale z wielu powodów po prostu nie dałam rady...
Powiem Wam szczerze, że jakoś tak średnio jestem z niego zadowolona. Taka paplanina... Może dlatego, że był pisany w dość stresującym dla mnie czasie..
Witajcie ponownie!
Obiecywałam rozdział już jakiś czas temu, ale z wielu powodów po prostu nie dałam rady...
Powiem Wam szczerze, że jakoś tak średnio jestem z niego zadowolona. Taka paplanina... Może dlatego, że był pisany w dość stresującym dla mnie czasie..
Od teraz kolejne wpisy będą się pojawiały w sobotę (ewentualnie niedzielę) o czym na pewno poinformuję na Facebooku +osoby, które chcą być informowane :)
Całuję ;*
K.
K.
PS. Z kim się widzę w niedzielę w Łodzi? :)
I drugie pytanie: wiecie coś na temat treningu Naszych siatkarzy na Narodowym?
Fajnie, że w końcu jest nowy! :)
OdpowiedzUsuńDługo czekałam i wreszcie się doczekałam :) Jestm bardzo ciekawa, co takiego zobaczyła Oliwia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :)
Super nareszcie! Mam nadzieje ze ona pojedzie do matteo, chyba ze jest jej pisane co innego. Ciekawa jestem co to za oferta. To kiedy spodziewac sie nastepnego, bo tak patrze i analizuje ze wychodzi 1 rozdzial na miesiac. Oby nie
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak wreszcie w jakimś opowiadaniu jest Matteo :D Czekam na ciąg dalszy ;) Niech pojedzie do Polski !
OdpowiedzUsuńMatteo Martino? No tego to ja się nie spodziewałam, a już na pewno nie tego, że on będzie w roli przyjaciela. No chyba,że to się wszystko rozwinie;D Mam nadzieję, że Oliwia szybko pojedzie do Matteo i tam w Polsce zaczną się ciekawe akcje:P Buź;**
OdpowiedzUsuńPodobno trening na Narodowym w czwartek, ale zamknięty dla kibiców -.-
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to kurde nie spodziewałam się tu Matteo Martino, szczerze mówiąc jakoś nie darzę go szczególną sympatią, ale może po czytaniu twojego opowiadania to się zmieni, bo tutaj wydaje się być całkiem fajnym facetem. Ciekawa jestem na co zdecyduje sie Oliwia.
Pozdrawiam :)
Nominowałam cię do Liebster Awards. ;) http://bunia-a.blogspot.com/p/liebster-awards.html W komentarzach pisz gdzie mam szukać odpowiedzi. ;D
OdpowiedzUsuńciekawe co będzie dalej :D szkoda, że tak mało komentarzy jest... może rozdział byłby szybciej :)
OdpowiedzUsuńOł meen, Matteo *.*
OdpowiedzUsuńNo zaskoczyłaś mnie, ale w sensie pozytywnym! Na razie jest przyjacielem, ale ja czuję że ta znajomość rozwinie się w innym kierunku! :)
W Łodzi widzisz się ze mną! Będę wcześniej, razem z Naranją i In my head, (mam nadzieję że dojadę na czas), więc jak zobaczysz trzy rozchichotane bloggerki, to my ;p
Całuję :*
Pojawia sie nowy bohater, charyzmatyczny Włoch :)
OdpowiedzUsuńTaaa przyjaciel? Jeszcze :D hehe
Oliwia boi się zaryzykować? Stworzyć związek? Ciekawe co to za oferta i czy jednak postanowi polecieć do Polski?
Dodaj kolejny szybciej ;p
Dziś się nie udało naszym Orłom, ale w kolejnym będzie lepiej! :) Łódź będę widzieć z tv xd
Pozdrawiam :)
Świetny rozdział! Obserwowałam twoje poczynanania na blogu jako anonim, gdyż miałam problemy z blogspotem :) Swietnie piszesz, na prawdę! Informuj mnie proszę na poniższym blogu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również na mój romans/dramat siatkarski, na którym pojawił się pierwszy rozdział :) przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
całuję, camilla.;*
MATEŁO MATEŁO MATEŁO! :D Cieszę się, że to znowu nie jest Bartman, Winiarski, Kurek, Kubiak czy Wlazły i nie wiadomo kto jeszcze. I na miejscu Oliwii (Jezu, jak dziwnie pisać tak jakby o sobie! XD) pojechałabym do tej cholernej Polski. Bo Włochy, Włosi, Włoska kuchnia- mam do tego ogromną słabość, ale ileż można? Za pierogami człowiek też czasem musi zatęsknić... Mam nadzieję, że Mateło pojawi się jeszcze kiedyś. I co to za kusząca oferta? Nie każ czekać tak długo, jak ostatnio! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Świetny, będę wpadać tu częsciej ;)
OdpowiedzUsuńA w wolnej chwili zapraszam do siebie
http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://zaslugujesz-na-wiecej.blogspot.com/ pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również na mój romans/dramat siatkarski, na którym pojawił się trzeci rozdział :) przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńcałuję, camilla.;*