wtorek, 30 kwietnia 2013

1. Let me begin with the beginning

"Oliwia to najczęściej kobieta opanowana i spokojna, o wybitnie zdroworozsądkowym stosunku do ludzi i świata. Bardzo rzeczowa i kompetentna. Miewa godną podziwu umiejętność szybkiej, trafnej oceny sytuacji i podejmowania słusznych na ogół decyzji. W pracy znakomicie sprawdza się na kierowniczych stanowiskach. Z natury nie jest wojownicza. Nie lubi nadmiernego ryzyka. Nie znosi improwizacji. Z zasady koleżeńska, ale niekoniecznie towarzyska. Nie przepada za imprezami. Gorzej radzi sobie w życiu uczuciowym."

Tak Ci powie jedna z wielu ksiąg imion. I co? Myślisz, że już wszystko o Niej wiesz? Myślisz, że Ją znasz?
A czy kiedykolwiek sprawdzałaś znaczenie swojego imienia?
Ile z opisanych cech pasowało do Ciebie? 
Teraz, przez moment, zastanów się.
...
No właśnie...

Oliwia się z taką interpretacją nie zgadza. Jest zupełnym przeciwieństwem opisanej postaci. Na pewno nie jest spokojna. Jest impulsywna, zdarza Jej się nie myśleć racjonalnie czy decydować pod wpływem chwili bądź emocji. Kiedy sytuacja tego wymaga, potrafi się nieźle pokłócić. Ryzyko czy improwizacja to Jej drugie imię. W końcu no risk = no fun. Gdyby mogła spędzałaby w klubie czas dwadzieścia cztery na siedem. Jedyne co się tu zgadza to ostatnie zdanie - Gorzej radzi sobie w życiu uczuciowym.
Wiele razy wczytywała się w ten opis, kiedyś przez kogoś wymyślony. Za każdym razem starała się odnaleźć w nim siebie. W końcu przestała.
Po co na siłę stawać się kimś innym? 

W sumie wolałaby być Mają. Tu charakterystyka zdecydowanie bardziej Jej odpowiadała: "Kobieta o wielkim uroku osobistym, która umie znaleźć się wszędzie i którą wszyscy przyjmują z radością, mimo że często bywa kapryśna i czasami bez powodu wpada w zły humor. Dzięki zdumiewającej łatwości kontaktu z ludźmi miewa setki znajomych, których błędnie utożsamia z przyjaciółmi, co czasami przykro się dla niej kończy. Bywa bardzo ambitna, choć niekoniecznie konsekwentna w urzeczywistnianiu swoich planów. W ostatecznym rozrachunku wychodzi zwykle na swoje. Ma niedobrą skłonność powtarzania popełnionych już kiedyś błędów. Cieszy się niesłabnącym powodzeniem u mężczyzn." 
Tak, to na pewno było pisane z myślą o niej. 

Generalnie Oliwia nie mogła w życiu narzekać. Niczego Jej nigdy nie brakowało. Wakacje na Teneryfie? Pakuj się. Nowy telefon co tydzień? Wybierz model. Impreza urodzinowa na jachcie? Mówisz i masz! Tydzień w Paryżu, Londynie czy Barcelonie? Żaden problem. Kto by nie chciał takich atrakcji?
Oliwia była jedynaczką. Cała uwaga rodziców koncentrowała się tylko na Niej. Zawsze Ją wspierali. We wszystkim. Była pilną i ambitną uczennicą. Ze wzorowym zachowaniem. Wszyscy zazdrościli Jej rodziców. Powtarzali, że tacy wspaniali, wyrozumiali. Oliwia czuła się dumna słysząc takie słowa. A i rodzice mogli być z Niej dumni. W szkole zbierała same pochwały. Miała mnóstwo koleżanek, które chciały być takie jak Ona. Zawsze była rozważna. Czuła się kochana przez otaczających Ją ludzi. Pomyślisz, że to dobrze. I w sumie masz rację. Ale każda historia ma swoje drugie dno. Ta również. Niestety... 
A gdybym powiedziała Ci, że świat Oliwii wyglądał zupełnie inaczej?
Uwierzyłabyś?
Pozwól, że opowiem Ci w takim razie jak było naprawdę...
Niczego Jej nigdy nie brakowało. Materialnie. Była jedynaczką. 
Już od przedszkola wpajano Jej, że musi być najlepsza. Pierwsza w klasie miała najlepsze, najfajniejsze zabawki. Urządzano dla Niej najlepsze przyjęcia urodzinowe. Ale nie, nie myśl sobie, że przez to była egoistką. Mimo, że w Jej domu nigdy nie brakowało pieniędzy, nie należała do grona tych bogatych i wrednych dzieciaków. Wręcz przeciwnie. Lubiła dzielić się z innymi. Często pożyczała koleżankom swoje lalki. W domu mówiła później, że gdzieś je zgubiła. Dostawała więc nowe zabawki, które znowu przekazywała koleżankom. Z wiekiem znajomi nauczyli się, że Oliwię można wykorzystywać. Zawsze miała mnóstwo znajomych. Często jednak okazywali się oni fałszywi.
Im starsza była, tym Jej zachowanie ulegało pewnym zmianom. Nie zawsze zależały one tylko od Niej. Coraz częściej Oliwia musiała zabiegać o uwagę rodziców. Jej matka i ojciec byli bardzo zapracowanymi ludźmi. Tak naprawdę nigdy nie brali czynnego udziału w wychowaniu córki. Od najmłodszych lat zajmowały się tym nianie zmieniane przynajmniej raz w miesiącu, przyszywane ciotki, znajomi znajomych, którzy akurat potrzebowali zajęcia. To oni, obcy ludzie, chodzili na Jej szkolne przedstawienia, sprawdzali prace domowe, pomagali uczyć się do sprawdzianów. Za każdym razem ktoś inny odwoził Ją na lekcje baletu, śpiewu, rysunku czy angielskiego. Chociaż nie. Skłamałabym kończąc na tym. Jej rodzice również byli gośćmi w szkole córki. Przecież regularnie wspierali placówkę finansowo. Dobrą promocją było więc pokazywanie się tu i tam. W oczach innych stanowili idealne małżeństwo. Zawsze razem. Zawsze zgodne. Zawsze. Ale to tylko dobre wrażenie, jakie sprawiali. A w domu? Nie zauważali własnego dziecka. Pochłonięci byli pracą. Dziewczyna spędzała czas samotnie, na własną rękę. Ale gdy tylko dostawali zaproszenie na jakąś galę czy wystawę w mieście, państwo Mazur zabierali ze sobą córkę i wychodzili z domu. Ponownie tworzyli idealny obraz. Po kilku godzinach wracali do swoich czterech ścian i wszystko wyglądało jak do tej pory. W końcu Oliwia zrozumiała, że to wszystko to tylko gra pozorów. Zajęło Jej to kilka lat. Oszukiwała się, próbowała wierzyć, że są normalną rodziną. No właśnie. Co właściwie znaczy "normalna"? Wiesz? Ja też nie...
Przełomowy moment nastąpił w szkole średniej. Oliwia już sama nie pamięta kiedy dokładnie to było. Zresztą, kto by zwracał uwagę na szczegóły. 
To był dzień powrotu z wycieczki integracyjnej. Ojciec miał ją odebrać. Nie było go. Nie odbierał. Zamówiła więc taksówkę. Nie dałaby rady sama, późnym wieczorem, z dwiema walizkami, przedzierać się przez Kraków komunikacją miejską. A może po prostu nie była do tego przyzwyczajona? Kiedy weszła do domu, rodzice się kłócili. Matka robiła awanturę o rzekomy romans męża z sekretarką. Standardowy scenariusz pomyślisz. Face zatrudnia młodą, atrakcyjną dziewczynę, zaraz po studiach, bez doświadczenia. Skoro nie jest kompetentna, czemu jej nie zwolnić? No tak, jest atrakcyjna przypominasz sobie. Tym samym masz odpowiedź na poprzednie pytanie. Zgadłaś, żona nie jest w takiej sytuacji zadowolona. Matka Oliwii również nie była. Dziewczyna słysząc kolejne wyzwiska rzucane w stronę ojca, uciekła do swojego pokoju. Włączyła muzykę na full. Nikomu to nie przeszkadzało. Nikit nie zwrócił na to uwagi. Nikt nie zajrzał do Jej pokoju. Nikt się nie zainteresował. Nikt. Następnego ranka wszystko wyglądało normalnie. Obudziła się, zeszła na dół, śniadanie już na Nią czekało. Zarówno matka jak i ojciec byli już w swoich biurach. Tylko gosposia witała Ją lekkim uśmiechem. Od sąsiadki usłyszała o awanturze z poprzedniego wieczoru. Oliwia skubnęła naszykowane tosty, wypiła szklankę soku pomarańczowego i wybiegła do szkoły. Niby wszystko wróciło do normy. Kilka tygodni później umówiła się z koleżankami w kinie. Wchodząc na salę zauważyła znajomą postać. Mężczyznę. Był z młodą kobietą. Nie, chyba nie. Była nieco starsza od Oliwii. Cały film obserwowała parę. W końcu poznała ojca. W najlepsze zabawiał się ze swoją towarzyszką. Dziewczyna modliła się, by Jej koleżanki tego nie zobaczyły. Na szczęście żadna nie zwróciła na nich uwagi. Wyszli jeszcze przed końcem seansu. Oliwia odetchnęła. Po kinie miały iść do klubu. Skłamała, że buty ją cisną i nie wytrzyma w nich za długo. Dwie ulice dalej znajdował się biurowiec należący do jej ojca. Przypomniała sobie, że kilka dni temu zostawiła tam balerinki, więc szybko po nie skoczy i do nich dołączy. Wymyśliła to. Tak naprawdę chciała sprawdzić ojca. Brzydziła się myśląc, że ma go śledzić. Jednak chciała się przekonać, że to wszystko jest nieprawdą. Popędziła do owego biurowca. Tę samą historyjkę o butach sprzedała ochroniarzowi. W końcu wpuścił Ją na piąte piętro. Wysiadła z windy. Od razu zauważyła, że drzwi do biura ojca są uchylone. Podeszła bliżej. Usłyszała fragment rozmowy. Nie mogła uwierzyć w te słowa. Nie chciała. Ojciec zapewniał kobietę, że ma zamiar się rozwieść. Że już nie kocha żony, a córki czuje jakby w ogóle nie miał. Mówił, że przepisze na nią część udziałów w firmie. Tamta aż piszczała z zachwytu. Oliwia z płaczem wybiegła z budynku. Wyciągnęła telefon. Zadzwoniła do matki. Odezwała się automatyczna sekretarka. Spróbowała po raz kolejny. To samo. Z tysiącem myśli w głowie wróciła do klubu. Usiadła przy barze. Zamówiła drinka. Mężczyzna przyjmujący zamówienie zmierzył Ją wzrokiem. W tym momencie znalazły się przy Niej koleżanki. Jedna z nich była ze starszą siostrą. Ta bez problemu zakupiła alkohol. Zmieniły miejsce. Teraz siedziały na kanapie przy okrągłym stoliku. Bawiły się doskonale. Piły i tańczyły na zmianę. Przez chwilę Oliwia zapomniała o wszystkim co zobaczyła i usłyszała. Do tej pory nie pamięta jak znalazła się tamtej nocy w domu. Może to i lepiej?
Jej życie zaczęło wyglądać inaczej. Coraz rzadziej bywała w domu. W szkole również. Imprezowała gdzie się dało i z kim się dało. 
Jedyne co się nie zmieniło to atmosfera w domu.
Nadal czuła się niedostrzegana. 

Czy to jest powodem tych wszystkich zdarzeń w Jej życiu?

Czy to dlatego dwudziestopięcioletnia już Oliwia siedzi teraz w barze, popijając kolejnego drinka z przystojnym facetem, zastanawiając się do dalej?

  

~~
Witajcie!
Postanowiłam podzielić się ze światem nową historią..
To czy powstaną jej dalsze części zależy głównie od Was!
Komentujcie, to naprawdę najlepsza motywacja.
Chętnie poznam w s z y s t k i e opinie :)
Całuję ;*
K.