wtorek, 9 lipca 2013

6. Forget love, I'd rather fall in chocolate

- Czemu mi nic nie powiedziałaś? -Matteo stawia przed Nią talerz z kanapkami
- Bo nie byłoby niespodzianki. -uśmiecha się Oliwia
- Przyjechałbym po Ciebie..
- Wiem, ale dałam sobie radę.
- Jak zwykle. Tylko czemu przywiózł Cię kurier? -patrzy na dziewczynę pytająco
- Wczoraj już nie było autobusu z Jastrzębia. -wzrusza ramionami i dalej konsumuje przygotowane przez Włocha śniadanie
- Wczoraj?! Jesteś w Polsce od wczoraj?! Jeden telefon i byłbym gdzie trzeba..
- Mówiłam już, nie byłoby niespodzianki.
- Dobrze, że są jeszcze hotele i nie spałaś na dworcu.
- A kto powiedział, że spałam w hotelu? -pyta Oliwia zadziornie- Jakiś facet mnie przygarnął. W sumie chciał chyba zrekompensować się za ten wypadek.
- Słucham?!
- Spokojnie.. -uspokaja przyjaciela od razu- Po prostu jak usłyszałam ile życzą sobie za jedną noc, zrezygnowałam. Pod hotelem wpadł na mnie jakiś ktoś, źle się poczułam, więc zabrał mnie do siebie.
- I rano wyszłaś pewnie bez słowa?
- Zostawiłam karteczkę. A Ty skąd wiesz?
- Oli, znam Cię już trochę. -puszcza Jej oczko

Mimo wcześniejszych wątpliwości, Oliwia cieszy się, że przyjechała. Stęskniła się za przyjacielem. Co jakiś czas spogląda na włoskiego gracza, który ciągle dopytuje czy niczego Jej nie trzeba, czy nie jest głodna, czy nie chciałaby się położyć i odpocząć.
- Nie Matteo, jest w porządku. -spokojnie odpowiada na potok Jego pytań
- Przyjechałaś na stałe, prawda? -w końcu zadaje to istotne pytanie
- Chyba żartujesz. No way.
- Ale Oliii..
- Będę tu tylko kilka dni, więc nie zadawaj zbędnych pytań. Lepiej powiedz, co dziś robimy. -umiejętnie zmienia temat
- Dopiero o 15 mam trening.
- To ja się ogarnę, wezmę szybki prysznic i pokażesz mi to swoje nowe miasto. -decyduje za Niego.
Uśmiecha się, wstaje od stołu i podchodzi do Włocha. Kładzie Mu rękę na ramieniu i całuje w policzek. Kiedy zaczyna iść w stronę łazienki czuje Jego dotyk na swoim nadgarstku.
- Bardzo się cieszę, że tu jesteś.
Martino przyciąga dziewczynę do siebie i zamyka w szczelnym uścisku.
Jakby się bał, że zaraz zniknie..

Czas mija im szybko.
Dla Matteo zdecydowanie za szybko..

O godzinie czternastej są gotowi do wyjścia.
- Dopiero co wróciliśmy ze spaceru po okolicy, a Ty już chcesz wychodzić? -pyta Oliwia nalewając sobie sok
- Tak, mam trening.
- To miłego popołudnia. -rozsiada się wygodnie na kanapie
- O nie, nie, nie Bella. Jedziesz ze mną. -oznajmia Jej
- Ja? Na Twój trening? Dobre żarty.
- Na mecze przychodziłaś. -opiera się o kanapę, tuż nad głową dziewczyny
Mimowolnie Oliwia zaciąga się zapachem Jego nieziemskich perfum.
- Mecze to inna sprawa.
- I tu gramy, i tu. -przeszywa Ją wzrokiem Matteo
- Tu mi dobrze. -przeciąga się
- Oli proszę.. -ścisza głos
- Sama nie wiem.. To Twój nowy klub, nowy trener, nowi kumple.. A jak będą mieli coś przeciwko? Nie chcę Ci niczego popsuć na starcie.
- Oni się już tym zajęli. -wzrusza ramionami
- Matt, co masz na myśli? -Oliwia podnosi się i siada prosto, wbijając w Niego wzrok
- Nieważne. Chodź bo się spóźnimy.
Chwilę później Włoch przerzuca sobie Oliwię przez ramię. Z szafki zgarnia klucze i zamyka za Nimi drzwi pokoju.

Idąc hotelowym korytarzem, Oliwia czuje na sobie spojrzenia innych. Niektórzy patrzą na dwójkę z dezaprobatą. Niektórzy z uśmiechem kiwają głowami. Kilka młodych dziewczyn wzrokiem goni za przystojnym Włochem.
- Trzeba było mnie postawić wcześniej, a nie dopiero przy wyjściu. Co pomyślą Twoi sąsiedzi? -bierze przyjaciela pod rękę
- A od kiedy to Pannę Mazur obchodzi opinia innych? -przygląda się Jej badawczo
- Nie obchodzi. Martwię się o Ciebie. -teraz to Ona patrzy na Niego uważnie
- Musimy jechać. -przerywa, niepotrzebną w Jego mniemaniu rozmowę, i otwiera przed dziewczyną drzwi do swojej Alfy Romeo 159.

Po półgodzinnej jeździe są na miejscu.
Matteo parkuje przed halą jastrzębskiego klubu.
Z daleka macha Mu kilku kolegów z boiska.
- Chyba Cię lubią. -uśmiecha się Oliwia
- Albo mój samochód.. -mówi jakby do siebie

- Może ja jednak posiedzę sobie tu, na korytarzu, co? -prosi Oliwia przed samym wejściem na salę
- You wish. -chłopak bierze Ją za rękę i prowadzi na trybuny- Poza tym, dziś jest trening otwarty. Nie będziesz sama. -wskazuje Jej rzeszę rozchichotanych dziewczynek
Oliwia zajmuje miejsce w ostatnim rzędzie. Z daleka obserwuje piszczące fanki Jastrzębian. Chyba każda z nich ma na sobie klubową koszulkę z numerem swojego idola. Zaopatrzyły się też w aparaty fotograficzne, całe notatniki, długopisy, mazaki..
- Przecież to tylko trening.. -kręci głową Oliwia
Upływają kolejne minuty.
W końcu pojawiają się ci, na których małolaty tak czekają.
Trybuny oszalały. Kibice machają szalikami, wykrzykują imiona poszczególnych graczy.
Szał ciał normalnie.
We Włoszech Oliwia się z czymś takim nie spotykała. To znaczy, chodząc czasami na mecze zauważała kibiców w klubowych barwach, z trąbkami. Jednak byli oni o niebo spokojniejsi. Oczywiście kibice, zwłaszcza tej piękniejszej płci, ustawiali się w długich kolejkach po autografy czy zdjęcia, ale średnia wieku była nieco wyższa. Widać, co kraj to obyczaj.
Biorąc pod uwagę, że to był tylko trening, Oliwia boi się myśleć, co dzieje się podczas meczów.
- To się chyba nazywa fenomen siatkówki. -mówiła pod nosem
Oliwia schodzi kilka rzędów niżej i poprosi kobietę, która w Jej opinii pełni rolę opiekuna jednej z dziewczynek, o kartkę i coś do pisania.
Siada ponownie na swoim miejscu. Rozgląda się po boisku. Dostrzega Matteo. On, jako nowy nabytek zespołu, najbardziej fascynuje piszczące fanki. Młody, przystojny, dobrze zbudowany, w dodatku Włoch! Czego chcieć więcej?
Dziewczyna dla zabicia czasu zaczyna mazać po kartce. Jej ruchy są szybkie, ale dokładne. W sumie nie wie, po co to robi, ale sprawia Jej to wielką frajdę.

Po skończonym treningu, który notabene trwał dobre dwie godziny, siatkarze proszeni są do pamiątkowych zdjęć. Jedni chętniej, inni nieco mniej, ale każdy uśmiecha się w stronę obiektywów czy podpisuje plakaty, zdjęcia, szaliki, koszulki.. Oliwia ma wrażenie, że ciągnie się to wszystko w nieskończoność.
Widząc, że tłum powoli daje zawodnikom żyć, powoli schodzi na dół.
Kiedy stoi oparta o jedną z barierek podchodzi do Niej jeden z siatkarzy:
- Gdzie się podpisać? -mówi automatycznie- Czekaj! Znam Cię! -krzyczy prawie na cały głos
- Nie, chyba nie.. Jestem tu pierwszy raz. -nawet na Niego nie patrzy
- Wiem! -uderza się facet w czoło- Noc. Hotel. Zderzyliśmy się. Nocowałaś u mnie. -mówi na jednym wydechu
Oliwia podnosi wzrok. Uważnie przygląda się zmęczonemu po treningu siatkarzowi.
- Aaa.. -zaczyna obojętnie- To Ty, nocny maratończyk. -sili się na uśmiech
- Michał. -wyciąga rękę
- Oliwia.
- Nie mówiłaś, że jesteś naszą fanką. -uśmiecha się zawadiacko
- Z tego, co pamiętam to w ogóle niewiele mówiłam.
- No właśnie. I wyszłaś bez słowa. Martwiłem się rano.
- Nie tak bez słowa. Zostawiłam karteczkę.
Zapada niezręczna cisza.
- Jak ręka? -próbuje ciągnąć rozmowę Michał
- Został siniak. Przepraszam, muszę lecieć. -rzuca niedbale i odchodzi w stronę włoskiego przyjmującego
Michał odprowadza Ją wzrokiem, z niedowierzaniem patrząc, jak czule wita się z Jego nowym znajomym.

- Bella! -tuli Ją przyjaźnie- Nie wynudziłaś się?
- Znalazłam sobie zajęcie.
- Znasz Michała? -wskazuje na barierki, o które opiera się siatkarz
- Przenocował mnie. -wzrusza ramionami dziewczyna
- Że co?! To On?
- Hej, Matt, spokojnie. Przecież to nic takiego. -zaczyna głaskać Go po ramieniu
- Kretyn ze mnie! Nie skojarzyłem tego..
- Czego?
Matteo milczy.
- Czego? -powtarza Oliwia
- Przed treningiem, wszedłem do szatni. Akurat Michał opowiadał coś reszcie. Mówił, że jak biegał spotkała Go przygoda życia. Że poznał dziewczynę, przyleciała z Mediolanu. Że ma coś w sobie. Że.. A zresztą! Skąd ja mogłem wiedzieć, że mówi o Tobie?! Mało to dziewczyn z Mediolanu może sobie przyjechać?!
- Ale nie rozumiem, co Cię tak złości..
- Nic. Nieważne. Wracamy do hotelu? -bierze głęboki oddech
- Tak..
Matteo zgarnia swoją torbę i wychodzi z sali. Tuż za Nim idzie Oliwia, która posyła pytające spojrzenie Michałowi.
Zastanawia się, dlaczego Martino tak się uniósł.
Nie odwraca się więcej, ale doskonale wie, że jastrzębski zawodnik wodzi za Nią swoimi oczami.

Wieczorem wspólnie przyrządzają kolację. Matteo trochę się uspokoił od popołudnia. Nie jest już taki nerwowy. Oliwia nie chce Go prowokować, więc nie wraca do tematu Michała. Mimo, że wciąż zastanawia Ją reakcja przyjaciela..
- Podasz mi pomidory? Są na tamtej szafce. -wyrywa Ją z rozmyślań Jego głos
- Pewnie. -uśmiecha się
- Jesteś szczęśliwa? -pyta prosto z mostu
- A nie wyglądam? -uśmiecha się jeszcze szerzej
- W życiu. We Włoszech.
- Ok.. Czyli idziemy w tę stronę rozmowy.. Tak, wydaje mi się, że tak. Jestem szczęśliwa.
- I nie chciałabyś niczego zmienić?
- Matteo, do czego pijesz?
- Nie brakuje Ci niczego?
- Matteo.. -przeciąga ostatnią samogłoskę
- Nie brakuje Ci faceta? -pyta niepewnie Włoch
- Mam Ciebie. -bez zastanowienia Oliwia wspina się na palce i składa całusa na Jego policzku
- Chodzi mi o związek. Nie chciałabyś w końcu z kimś być?
- Żartujesz? Mam dość związków w tym życiu. Dobrze wiesz.
- Ale każdy chyba potrzebuje tej drugiej osoby.. Wspólnych poranków przy kawie, seriali czy glupich komedii na dobranoc, dzielenia z kimś codzienności.. -zatraca się w marzeniach
- Zapomnij. Wolę czekoladę. -dziewczyna sięga do szafki obok i wyjmuje z niej słodki przysmak.
Zrezygnowany Martino odpuszcza dalszą rozmowę.
Wzrusza tylko ramionami w geście kapitulacji.
Wkłada naczynie do rozgrzanego piekarnika.
- Zapiekanka będzie gotowa za pół godziny.



~~
Wróciłam po dłuższej przerwie i obiecuję więcej tak Was nie zaniedbać!
Obiecany, zaległy, kolejny wpis pojawi się jutro, tj. we wtorek.

Jak Wam mijają wakacje? Jakieś plany?
Całuję ;*
K.


7 komentarzy:

  1. Widzę Matteo już zazdrosny. Mam nadzieje ze ona bedzie z Dzikiem. Bardzo przyjemnie się czyta oba Twoje blogi.
    Pozdrawiam
    B.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo lubie jak piszesz podoba mi sie ta wyobraznia ;) pozdroo ;3 pisz tak dalej bejbe ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak myślałam, że tym nieznajomym będzie Michał! :)
    Czekam z niecierpliwością na dzisiejszy kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie wiemy jeszcze który to Michał :p w końcu w Jastrzębiu jest ich dwóch..

      Usuń
    2. To fakt, ale w pierwszej chwili pomyślałam o Kubiaku i sądzę, że to może być on. Łasko nie bardzo mi tu pasuje :)

      Usuń
  4. Jeeezu, uwielbiam Martino. Przez Twoją opowieść sobie go przypominam :)
    Jestem ciekawa co będzie, czy Matteo z Kubiakiem nie będą się lubić tak jak to było w rzeczywistości? :D
    pozdrawiam
    passionatevalerie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla tych, które czekają: autorka zostawiła wpis na facebooku (the best is yet to come)

    OdpowiedzUsuń