czwartek, 11 lipca 2013

7. Take a look, I'm right behind

Od rana Matteo znowu jest w kiepskim nastroju. 
Czy to zwiastuje kłopoty?

Oliwia z kolei jest w wyśmienitym humorze. Cieszy się, że spędza z przyjacielem chociaż te kilka dni. Przygotowała na śniadanie ulubione tosty Włocha. 
- Matteo! Śniadanie na stole! 
Odpowiada Jej jedynie cisza.
- Matteo? 
Powoli otwiera drzwi Jego sypialni.
Puste łóżko.
Idealnie złożona pościel.
- No pięknie..
Dobry humor powoli Ją opuszcza. 
Wraca do kuchni, zajmuje miejsce przy stole i czeka.
Cierpliwie czeka..

*

- Widzę trening z rana? -zaczepia ktoś Martino
- Ty tutaj?
- Taki mały wypad z rana. -uśmiecha się cwaniacko
- Kubiak, odpuść sobie. -próbuje Go wyminąć Włoch
- Niby co takiego?
- Myślisz, że nie widziałem jak na Nią wczoraj patrzyłeś?
- Zazdrosny?
- Po prostu daj sobie spokój.
- Pozwól, że ja to ocenię.
- Znam Ją zdecydowanie dłużej niż Ty i wiem swoje.
- Chyba nie znasz jeszcze moich możliwości.
Przez kilka sekund, dla Nich trwających całą wieczność, toczą wojnę spojrzeń.
W oczach każdego z Nich da się zauważyć mieszane uczucia, targające Nimi w tej chwili emocje.
- Wracam do siebie, ale na pewno jeszcze się tu spotkamy. -rzuca Michał i odchodzi

Martino, zdenerwowany jeszcze bardziej niż przed wyjściem z hotelu, biega jeszcze dobre pół godziny. Chce w ten sposób pozbyć się wszystkich negatywnych emocji. Przecież Oliwia nie może wiedzieć, co się właśnie wydarzyło. 

Przyjaźnią się od lat. Już niejednokrotnie przez głowę włoskiego siatkarza przechodziły różne myśli. Z czasem zaczął czuć do dziewczyny coś więcej. Jednak nigdy się nie przyznał. Nigdy, nawet najmniejszym gestem, nie dał Jej poznać, że coś jest na rzeczy.
Zna przecież Jej historię. Wie, jaki ma stosunek do facetów czy związków. Zraziła się. I On to doskonale rozumie. Musi Jej najpierw pokazać, że nie jest taki jak reszta. Jak Marcel. Musi Ją zapewnić, że zawsze może na Niego liczyć, że On Jej nigdy nie zrani. 
Tylko czy to Mu się uda?

Na horyzoncie pojawia się Kubiak.
Jeszcze przed przyjazdem do Jastrzębia Matteo zrobił mały research o swoich nowych kumplach z boiska. Przeczytał wiele artykułów i opinii na temat każdego z Nich. Już wtedy doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak popularny w kraju jest właśnie Michał. Teraz, po kilku treningach, zdążył Go już trochę poznać. 

Również Michał zna swoją wartość. Wie na co Go stać nie tylko na boisku. Zawsze zaczepiany przez tłumy wielbicielek czuje, że pociąga kobiety. I właśnie dlatego nie jest w stanie pojąć, dlaczego przyjaciółka Włocha nie zwraca na Niego uwagi. Przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim On to sobie wyobraża. 
Przecież już wtedy pod hotelem coś powinno się między Nimi stać, coś powinno zaiskrzyć. Tak twierdzi Michał. On nigdy nie miał problemów z nawiązywaniem kontaktów z dziewczynami. Podobał im się i zawsze był w stanie zdobyć tę, która Go zainteresowała.
W tym przypadku jest jednak inaczej.
Czy uda Mu się zbliżyć do Oliwii?
W końcu jest Matteo, który wcale nie zamierza Mu tego zadania ułatwiać.
Ale i Michał nie ma zamiaru tak łatwo odpuszczać..

*

- No witam Pana. -Oliwia wystukuje wymyślony przez siebie rytm
- Dzień dobry Bella. -uśmiecha się Włoch
- Dobry? Robię śniadanie, wołam Cię, a tu cisza. Wchodzę do Twojej sypialni. Ciebie nie ma. Wyjaśnisz mi to jakoś?
- Nie zostawiłem kartki? Moja wina. Wybacz. -całuje Ją w policzek
- Kartki? Nie mogłeś mnie po prostu obudzić?
- Tak słodko spałaś. Biegałem. Nic takiego. -puszcza Jej oczko
Oliwia nie jest w stanie długo się Niego gniewać. 
Uśmiecha się i nastawia od nowa wodę na herbatę.
- Siadaj, będziesz jadł zimne tosty. -pokazuje Mu język
Oboje się śmieją i po chwili wspólnie jedzą śniadanie.

- Co mamy na dziś w planach? -pyta Oliwia 
- A na co masz ochotę?
Na Ciebie myśli odruchowo
- Może spacer?
- Codziennie będziemy spacerować? -dziwi się Matteo
- A masz inny pomysł?
- O trzeciej muszę być na treningu.
- Dziś nie jadę. Nie ma opcji. -od razu dodaje
- Nawet nie będę Cię namawiał. -odpowiada spokojnie, co zastanawia dziewczynę
Nie spotkasz się z Nim przynajmniej. Powtarza sobie w myślach Matteo.
Nie wie jeszcze, jak bardzo się myli..

O godzinie 14:30 Matteo wychodzi z hotelu.
- Obiecuję szybko wrócić. -uśmiecha się

Oliwia zamyka zanim drzwi.
Postanawia obejrzeć coś w telewizji, tak dla zabicia czasu.
Po piętnastu minutach skakania po kanałach ma dość. 
Przebiera się w wygodniejsze ciuchy i wychodzi.
Taa, samotny spacer to zawsze dobra opcja!

Jest przed piętnastą. Oliwia chodzi wąskimi uliczkami Żor. Przygląda się ludziom. Niektórzy właśnie kończą pracę i wychodzą z banków czy innych placówek. Wiele młodych par wybrało się na spacer. Dziewczyna stara się jednak nie zwracać na Nich uwagi.
Ktoś zachodzi Jej drogę.
- Nie pojechałaś na trening? -pyta 
- O to samo mogę zapytać Ciebie. -krzyżuje ręce na piersiach
- Mogę się nieco spóźnić.
- W Bartmana się bawisz?
- Nie rozumiem..
- Gwiazdorzysz?
- Uuu widzę, że w tej Italii również o polskiej siatkówce coś wiedzą.
- Jak się ma przyjaciela siatkarza trzeba być na bieżąco. 
Kubiak prostuje się dumnie i przeczesuje włosy.
- No wiesz, znamy się krótko, ale cieszę się, że możemy być przyjaciółmi. -uśmiecha się
- Nie wyobrażaj sobie za dużo. -daje mu ‘sójkę’ w bok
Oliwia nie wie czemu, ale ta Kubiakowa pewność siebie nieco Jej imponuje.
Bo przecież wiemy, że Oliwia lubi pewnych siebie facetów.
- A Ty dokąd? -chwyta Ją za rękę- Już uciekasz?
- Ja nigdy nie uciekam. Po prostu chcę kontynuować spacer. 
- Panie przodem. -kłania się teatralnie Michał

Michał dotrzymuje Jej kroku. 
- Czemu właściwie zgodziłaś się u mnie nocować?
- Bo nie miałam wyjścia. -wzrusza ramionami
- I tylko dlatego? -siatkarz zatrzymuje się i wbija w Nią swoje tęczówki
Dziewczyna tonie w Jego spojrzeniu. On to zauważa. Zresztą, podobno faceci wyczuwają takie rzeczy. Prawda?
Po chwili Oliwia otrząsa się i wraca na ziemię.
- Tylko dlatego. -wyrywa dłoń z Jego uścisku i idzie dalej

Po kolejnych kilku minutach spaceru siadają na ławce.
- Za chwilkę wracam. -rzuca Kubiak i znika gdzieś między drzewami
Oliwia zakłada nogę na nogę i czeka na dalszy rozwój sytuacji.
Tak naprawdę wcale nie powinna z Nim siedzieć. Wie, że coś jest między Nim a Matteo. Chyba za sobą nie przepadają. Powinna trzymać stronę przyjaciela. Ale przecież nie umawiała się z Kubiakiem specjalnie! Spotkała Go przypadkowo, więc nie może mieć teraz wyrzutów sumienia..

- To dla Ciebie. -nachyla się nad Nią Michał
- Skąd wiedziałeś? -odbiera od Niego niewielki bukiet stokrotek
- Zgadywałem. -uśmiecha się- Mogę? -pyta wskazując miejsce na ławce
- Łazisz za mną już tyle czasu i dopiero teraz pytasz o zgodę? -śmieje się Oliwia 
Michał odpowiada uśmiechem i siada obok.
- Jak długo zostajesz?
- Jutro wracam.
- Musisz?
- Kupiłam bilet w obie strony.
- Szkoda..
- Powiesz mi czemu nie pojechałeś na trening? -zmienia temat
- Chciałem się z Tobą spotkać. -mówi pewny siebie
- Muszę już wracać. -dziewczyna zerka na zegarek
W duchu uśmiecha się jednak do siebie.

Kubiak odprowadza Ją pod sam hotel.
- Dziękuję za miłe popołudnie. I stokrotki.. 
- Cała przyjemność po mojej stronie. 
Michał ujmuje dłoń Oliwii i delikatnie ją całuje.
Tego to się nie spodziewała.. No bo czy ktoś w dzisiejszych czasach jeszcze robi takie rzeczy?! A mówią, że to Włosi są romantyczni..
- Zaczekaj. -dogania Ją przy drzwiach budynku
- Tak?
- Może pójdziemy do kina?
- Obawiam się, że to nie jest dobry pomysł. 
- Wiem, że wracasz do Mediolanu, ale to nie musi być dziś czy jutro. Kiedyś. 
Nie czekając na Jej odpowiedź zostawia całusa na Jej policzku i odchodzi. 
Tak, wie, że już Ją do siebie przekonał.

Kiedy Martino wraca z treningu zastaje dziewczynę przed telewizorem.
- Nie mów mi, że cały dzień tak leżysz? -całuje Ją w czubek głowy na powitanie
- No coś Ty! Byłam na spacerze. 
- I jak było? -mówi zaglądając do lodówki- Chcesz so-
Przerywa w połowie.
Na stole zauważa stokrotki. Szybko kojarzy fakty.
Kubiaka nie było na treningu. 
Minęli się tylko na parkingu przed halą.
Trzymał w ręku stokrotkę.
- To od Niego, prawda? -wraca do salonu
- Spotkałam Go przypadkiem.. Nie gniewaj się..
Oliwia odwraca się do Matteo
- Jesteś zły?
- Nie. -wraca do kuchni
Dziewczyna idzie za Nim.
Przytula się do Niego.
- Czemu Wy się tak nie lubicie?
- Kto Ci tak powiedział?
- Nie jestem dzieckiem. Widzę..
Matteo bawi się Jej włosami.
- Po prostu nie lubię faceta.

Po kolacji Matteo znika.
- Będę za kwadrans.
Oliwia w tym czasie postanawia trochę posprzątać. Składa wszystkie brudne naczynia i zaczyna zmywać. Nie trwa to jednak zbyt dlugo.
- Proszę.  
Jej oczom ukazuje się Włoch. W ręku trzyma bukiet tulipanów. Są w różnych kolorach i odcieniach. Od żółtych po czerwone. 
- Są piękne! -Oliwia od razu wstawia kwiaty do wody.- A z jakiej to okazji?
- Bez okazji.
Dziewczyna przygląda się przyjacielowi.
Ten dodaje po chwili:
- Skoro od Niego możesz dostać kwiaty ot tak, po prostu, to ode mnie tym bardziej.


~~
I znowu muszę Was przeprosić za opóźnienia.. Nie wszystko układa się tak, jak sobie zaplanowałam.. 
Na Facebooku zostawiam Wam informacje, żebyście były zawsze na bieżąco ;)
Teraz widzimy się w sobotę!
Całuję ;*
K.



@EDIT: 14.07.2013
Chyba musimy dać sobie trochę czasu. 

Pisanie dwóch historii jednocześnie jest nieco ponad moje siły. A i zauważyłam tendencję spadkową w statystykach.. Być może zawita Was tu więcej przez ten czas?
Nie miejcie mi za złe tej przerwy. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. 
Jak zauważyłyście zdarzało się, że wpisy pojawiały się bardzo rzadko, zawsze coś się nie składało po drodze. Nie chcę pisać tutaj byle jak czy byle szybciej. Chcę dopracować każdy szczegół tej historii i poświęcić jej odpowiednio dużo czasu, uwagi.
Postanowiłam więc dokończyć pierwszą historię i dopiero wrócić tutaj.
Mam nadzieję, że zrozumiecie i mimo wszystko zostaniecie ze mną.
Całuję ;*
Do zobaczenia!
K.

wtorek, 9 lipca 2013

6. Forget love, I'd rather fall in chocolate

- Czemu mi nic nie powiedziałaś? -Matteo stawia przed Nią talerz z kanapkami
- Bo nie byłoby niespodzianki. -uśmiecha się Oliwia
- Przyjechałbym po Ciebie..
- Wiem, ale dałam sobie radę.
- Jak zwykle. Tylko czemu przywiózł Cię kurier? -patrzy na dziewczynę pytająco
- Wczoraj już nie było autobusu z Jastrzębia. -wzrusza ramionami i dalej konsumuje przygotowane przez Włocha śniadanie
- Wczoraj?! Jesteś w Polsce od wczoraj?! Jeden telefon i byłbym gdzie trzeba..
- Mówiłam już, nie byłoby niespodzianki.
- Dobrze, że są jeszcze hotele i nie spałaś na dworcu.
- A kto powiedział, że spałam w hotelu? -pyta Oliwia zadziornie- Jakiś facet mnie przygarnął. W sumie chciał chyba zrekompensować się za ten wypadek.
- Słucham?!
- Spokojnie.. -uspokaja przyjaciela od razu- Po prostu jak usłyszałam ile życzą sobie za jedną noc, zrezygnowałam. Pod hotelem wpadł na mnie jakiś ktoś, źle się poczułam, więc zabrał mnie do siebie.
- I rano wyszłaś pewnie bez słowa?
- Zostawiłam karteczkę. A Ty skąd wiesz?
- Oli, znam Cię już trochę. -puszcza Jej oczko

Mimo wcześniejszych wątpliwości, Oliwia cieszy się, że przyjechała. Stęskniła się za przyjacielem. Co jakiś czas spogląda na włoskiego gracza, który ciągle dopytuje czy niczego Jej nie trzeba, czy nie jest głodna, czy nie chciałaby się położyć i odpocząć.
- Nie Matteo, jest w porządku. -spokojnie odpowiada na potok Jego pytań
- Przyjechałaś na stałe, prawda? -w końcu zadaje to istotne pytanie
- Chyba żartujesz. No way.
- Ale Oliii..
- Będę tu tylko kilka dni, więc nie zadawaj zbędnych pytań. Lepiej powiedz, co dziś robimy. -umiejętnie zmienia temat
- Dopiero o 15 mam trening.
- To ja się ogarnę, wezmę szybki prysznic i pokażesz mi to swoje nowe miasto. -decyduje za Niego.
Uśmiecha się, wstaje od stołu i podchodzi do Włocha. Kładzie Mu rękę na ramieniu i całuje w policzek. Kiedy zaczyna iść w stronę łazienki czuje Jego dotyk na swoim nadgarstku.
- Bardzo się cieszę, że tu jesteś.
Martino przyciąga dziewczynę do siebie i zamyka w szczelnym uścisku.
Jakby się bał, że zaraz zniknie..

Czas mija im szybko.
Dla Matteo zdecydowanie za szybko..

O godzinie czternastej są gotowi do wyjścia.
- Dopiero co wróciliśmy ze spaceru po okolicy, a Ty już chcesz wychodzić? -pyta Oliwia nalewając sobie sok
- Tak, mam trening.
- To miłego popołudnia. -rozsiada się wygodnie na kanapie
- O nie, nie, nie Bella. Jedziesz ze mną. -oznajmia Jej
- Ja? Na Twój trening? Dobre żarty.
- Na mecze przychodziłaś. -opiera się o kanapę, tuż nad głową dziewczyny
Mimowolnie Oliwia zaciąga się zapachem Jego nieziemskich perfum.
- Mecze to inna sprawa.
- I tu gramy, i tu. -przeszywa Ją wzrokiem Matteo
- Tu mi dobrze. -przeciąga się
- Oli proszę.. -ścisza głos
- Sama nie wiem.. To Twój nowy klub, nowy trener, nowi kumple.. A jak będą mieli coś przeciwko? Nie chcę Ci niczego popsuć na starcie.
- Oni się już tym zajęli. -wzrusza ramionami
- Matt, co masz na myśli? -Oliwia podnosi się i siada prosto, wbijając w Niego wzrok
- Nieważne. Chodź bo się spóźnimy.
Chwilę później Włoch przerzuca sobie Oliwię przez ramię. Z szafki zgarnia klucze i zamyka za Nimi drzwi pokoju.

Idąc hotelowym korytarzem, Oliwia czuje na sobie spojrzenia innych. Niektórzy patrzą na dwójkę z dezaprobatą. Niektórzy z uśmiechem kiwają głowami. Kilka młodych dziewczyn wzrokiem goni za przystojnym Włochem.
- Trzeba było mnie postawić wcześniej, a nie dopiero przy wyjściu. Co pomyślą Twoi sąsiedzi? -bierze przyjaciela pod rękę
- A od kiedy to Pannę Mazur obchodzi opinia innych? -przygląda się Jej badawczo
- Nie obchodzi. Martwię się o Ciebie. -teraz to Ona patrzy na Niego uważnie
- Musimy jechać. -przerywa, niepotrzebną w Jego mniemaniu rozmowę, i otwiera przed dziewczyną drzwi do swojej Alfy Romeo 159.

Po półgodzinnej jeździe są na miejscu.
Matteo parkuje przed halą jastrzębskiego klubu.
Z daleka macha Mu kilku kolegów z boiska.
- Chyba Cię lubią. -uśmiecha się Oliwia
- Albo mój samochód.. -mówi jakby do siebie

- Może ja jednak posiedzę sobie tu, na korytarzu, co? -prosi Oliwia przed samym wejściem na salę
- You wish. -chłopak bierze Ją za rękę i prowadzi na trybuny- Poza tym, dziś jest trening otwarty. Nie będziesz sama. -wskazuje Jej rzeszę rozchichotanych dziewczynek
Oliwia zajmuje miejsce w ostatnim rzędzie. Z daleka obserwuje piszczące fanki Jastrzębian. Chyba każda z nich ma na sobie klubową koszulkę z numerem swojego idola. Zaopatrzyły się też w aparaty fotograficzne, całe notatniki, długopisy, mazaki..
- Przecież to tylko trening.. -kręci głową Oliwia
Upływają kolejne minuty.
W końcu pojawiają się ci, na których małolaty tak czekają.
Trybuny oszalały. Kibice machają szalikami, wykrzykują imiona poszczególnych graczy.
Szał ciał normalnie.
We Włoszech Oliwia się z czymś takim nie spotykała. To znaczy, chodząc czasami na mecze zauważała kibiców w klubowych barwach, z trąbkami. Jednak byli oni o niebo spokojniejsi. Oczywiście kibice, zwłaszcza tej piękniejszej płci, ustawiali się w długich kolejkach po autografy czy zdjęcia, ale średnia wieku była nieco wyższa. Widać, co kraj to obyczaj.
Biorąc pod uwagę, że to był tylko trening, Oliwia boi się myśleć, co dzieje się podczas meczów.
- To się chyba nazywa fenomen siatkówki. -mówiła pod nosem
Oliwia schodzi kilka rzędów niżej i poprosi kobietę, która w Jej opinii pełni rolę opiekuna jednej z dziewczynek, o kartkę i coś do pisania.
Siada ponownie na swoim miejscu. Rozgląda się po boisku. Dostrzega Matteo. On, jako nowy nabytek zespołu, najbardziej fascynuje piszczące fanki. Młody, przystojny, dobrze zbudowany, w dodatku Włoch! Czego chcieć więcej?
Dziewczyna dla zabicia czasu zaczyna mazać po kartce. Jej ruchy są szybkie, ale dokładne. W sumie nie wie, po co to robi, ale sprawia Jej to wielką frajdę.

Po skończonym treningu, który notabene trwał dobre dwie godziny, siatkarze proszeni są do pamiątkowych zdjęć. Jedni chętniej, inni nieco mniej, ale każdy uśmiecha się w stronę obiektywów czy podpisuje plakaty, zdjęcia, szaliki, koszulki.. Oliwia ma wrażenie, że ciągnie się to wszystko w nieskończoność.
Widząc, że tłum powoli daje zawodnikom żyć, powoli schodzi na dół.
Kiedy stoi oparta o jedną z barierek podchodzi do Niej jeden z siatkarzy:
- Gdzie się podpisać? -mówi automatycznie- Czekaj! Znam Cię! -krzyczy prawie na cały głos
- Nie, chyba nie.. Jestem tu pierwszy raz. -nawet na Niego nie patrzy
- Wiem! -uderza się facet w czoło- Noc. Hotel. Zderzyliśmy się. Nocowałaś u mnie. -mówi na jednym wydechu
Oliwia podnosi wzrok. Uważnie przygląda się zmęczonemu po treningu siatkarzowi.
- Aaa.. -zaczyna obojętnie- To Ty, nocny maratończyk. -sili się na uśmiech
- Michał. -wyciąga rękę
- Oliwia.
- Nie mówiłaś, że jesteś naszą fanką. -uśmiecha się zawadiacko
- Z tego, co pamiętam to w ogóle niewiele mówiłam.
- No właśnie. I wyszłaś bez słowa. Martwiłem się rano.
- Nie tak bez słowa. Zostawiłam karteczkę.
Zapada niezręczna cisza.
- Jak ręka? -próbuje ciągnąć rozmowę Michał
- Został siniak. Przepraszam, muszę lecieć. -rzuca niedbale i odchodzi w stronę włoskiego przyjmującego
Michał odprowadza Ją wzrokiem, z niedowierzaniem patrząc, jak czule wita się z Jego nowym znajomym.

- Bella! -tuli Ją przyjaźnie- Nie wynudziłaś się?
- Znalazłam sobie zajęcie.
- Znasz Michała? -wskazuje na barierki, o które opiera się siatkarz
- Przenocował mnie. -wzrusza ramionami dziewczyna
- Że co?! To On?
- Hej, Matt, spokojnie. Przecież to nic takiego. -zaczyna głaskać Go po ramieniu
- Kretyn ze mnie! Nie skojarzyłem tego..
- Czego?
Matteo milczy.
- Czego? -powtarza Oliwia
- Przed treningiem, wszedłem do szatni. Akurat Michał opowiadał coś reszcie. Mówił, że jak biegał spotkała Go przygoda życia. Że poznał dziewczynę, przyleciała z Mediolanu. Że ma coś w sobie. Że.. A zresztą! Skąd ja mogłem wiedzieć, że mówi o Tobie?! Mało to dziewczyn z Mediolanu może sobie przyjechać?!
- Ale nie rozumiem, co Cię tak złości..
- Nic. Nieważne. Wracamy do hotelu? -bierze głęboki oddech
- Tak..
Matteo zgarnia swoją torbę i wychodzi z sali. Tuż za Nim idzie Oliwia, która posyła pytające spojrzenie Michałowi.
Zastanawia się, dlaczego Martino tak się uniósł.
Nie odwraca się więcej, ale doskonale wie, że jastrzębski zawodnik wodzi za Nią swoimi oczami.

Wieczorem wspólnie przyrządzają kolację. Matteo trochę się uspokoił od popołudnia. Nie jest już taki nerwowy. Oliwia nie chce Go prowokować, więc nie wraca do tematu Michała. Mimo, że wciąż zastanawia Ją reakcja przyjaciela..
- Podasz mi pomidory? Są na tamtej szafce. -wyrywa Ją z rozmyślań Jego głos
- Pewnie. -uśmiecha się
- Jesteś szczęśliwa? -pyta prosto z mostu
- A nie wyglądam? -uśmiecha się jeszcze szerzej
- W życiu. We Włoszech.
- Ok.. Czyli idziemy w tę stronę rozmowy.. Tak, wydaje mi się, że tak. Jestem szczęśliwa.
- I nie chciałabyś niczego zmienić?
- Matteo, do czego pijesz?
- Nie brakuje Ci niczego?
- Matteo.. -przeciąga ostatnią samogłoskę
- Nie brakuje Ci faceta? -pyta niepewnie Włoch
- Mam Ciebie. -bez zastanowienia Oliwia wspina się na palce i składa całusa na Jego policzku
- Chodzi mi o związek. Nie chciałabyś w końcu z kimś być?
- Żartujesz? Mam dość związków w tym życiu. Dobrze wiesz.
- Ale każdy chyba potrzebuje tej drugiej osoby.. Wspólnych poranków przy kawie, seriali czy glupich komedii na dobranoc, dzielenia z kimś codzienności.. -zatraca się w marzeniach
- Zapomnij. Wolę czekoladę. -dziewczyna sięga do szafki obok i wyjmuje z niej słodki przysmak.
Zrezygnowany Martino odpuszcza dalszą rozmowę.
Wzrusza tylko ramionami w geście kapitulacji.
Wkłada naczynie do rozgrzanego piekarnika.
- Zapiekanka będzie gotowa za pół godziny.



~~
Wróciłam po dłuższej przerwie i obiecuję więcej tak Was nie zaniedbać!
Obiecany, zaległy, kolejny wpis pojawi się jutro, tj. we wtorek.

Jak Wam mijają wakacje? Jakieś plany?
Całuję ;*
K.