Impreza trwa w najlepsze. Oliwia siedzi przy barze. Towarzyszy Jej wysoki mężczyzna. Nie muszą nic mówić, doskonale się rozumieją. Wystarczy Im, że spędzają ten czas razem. Ostatnio coraz rzadziej się widują. Teraz, kiedy On wyjeżdża, będzie jeszcze trudniej.
Oliwia pamięta jak się poznali. Przyjechał tu z kolegami, by rozegrać towarzyski mecz z lokalną drużyną. Dokładnie trzy lata temu. Czuła się wtedy źle. Dopiero co przyjechała. Nie znała nikogo. Była po prostu samotna.
Ale może od początku.
W klasie maturalnej związała się z Marcelem. Chodzili razem na dodatkowy kurs języka angielskiego. Od razu wpadła mu w oko. Z czasem stali się nierozłączni. Razem imprezowali, spacerowali, rozmawiali czasem nawet całymi nocami, uczyli się. Tak, uczyli. Do tej pory Oliwia nie przywiązywała większej wagi do swoich stopni. Nauka nie była dla niej priorytetem. Nie przejmowała się. Ale On, ambitny uczeń w jakiś sposób zmienił Jej nastawienie. Nagle zaczęło Jej zależeć. Widywali się w każdej wolnej chwili. On chodził do prywatnego liceum, które mieściło się zaledwie trzy ulice od Jej szkoły. Na długich przerwach czy okienkach spotykali się w połowie drogi. Zawsze czekał na nią z niewielką różą. Koleżanki zazdrościły Oliwii tej znajomości. Zazdrościły Jej Marcela. Przystojny chłopak, z dobrego domu, wzorowy uczeń. Czego chcieć więcej? Oliwia była z Nim szczęśliwa. Ufała Mu. Bezgranicznie. Potrafił Ją rozbawić do łez. Obdarowywał prezentami. Liczył się z Jej zdaniem. Każdego dnia starał się, by uśmiech nie schodził z Jej pięknej twarzy. Ale wiedział też, kiedy była w kiepskim nastroju i czego akurat potrzebuje. Szli wtedy do klubu. Tańczyli do upadłego. Oliwia próbowała sięgać po alkohol. Tylko próbowała. Nie raz. Nie dwa. Marcel zawsze był w pobliżu. Pilnował, żeby nie stało się Jej nic złego. Nie darowałby sobie. Jednak kiedyś nie było go przy Niej. Urządziły sobie babski wieczór. Obiecała, że nie zrobi niczego głupiego, ale On i tak się martwił. Tego wieczoru kolejny raz przyłapała ojca na zdradzie. Nie powiedziała Marcelowi. Myślała, że sama sobie poradzi. Że jest silna. W klubie był tłum ludzi. Jak w każdy piątek. Dziewczyny zajęły miejsca przy zarezerwowanym wcześniej stoliku. Oliwia nakleiła na twarz udawany uśmiech i starała się nie myśleć o problemach. To jednak było silniejsze od Niej. Podeszła do baru. Znajomy już mężczyzna bez zbędnych uwag przygotował Jej drinka. Później kolejnego. I jeszcze jednego. Czuła się coraz lepiej. Poszła na parkiet. Od razu pojawiło się przy Niej sporo adoratorów, których subtelnie odprawiała z kwitkiem. Kochała przecież Marcela. Po kilku godzinach szalonej zabawy dziewczyny zamówiły taksówkę. Oliwia nie chciała wracać do domu. Żadna z "koleżanek" nie chciała Jej zabrać do siebie w takim stanie. Podrzuciły Ją więc Marcelowi. Ten wyciągnął Ją z kolorowej taksówki i zaniósł do swojego pokoju. Następnego ranka obudziła się z bólem głowy. Czuła wstręt i obrzydzenie. Nie pamiętała nic. Oprócz ostatniej sceny przed wyjściem z domu - widoku z gabinetu ojca. Rozpłakała się. W końcu opowiedziała chłopakowi o całym zajściu. On mocno Ją przytulił i obiecał, że nigdy Jej nie zostawi i nie pozwoli, by cierpiała.
Oliwia nie była częstym gościem we własnym domu, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Jak zwykle zresztą. Rodzice pochłonięci byli pracą. Często uciekała do Marcela, by nie słuchać kłótni dorosłych. Rozumiał Ją i nigdy nie pytał o więcej niż było to konieczne.
Dziewczyna coraz częściej zastanawiała się, czemu matka jeszcze nie rzuciła swojego męża. Gdyby Marcel miał Jej zrobić jakiś numer na boku, nie wytrzymałaby tego. Wolała nawet nie myśleć o takiej możliwości. Przecież to Marcel. Kochał Ją i udowadniał to na każdym kroku. Co mogło się stać?
W końcu przyszedł maj. Marcel po każdym egzaminie czekał na dziewczynę pod Jej szkołą. Za każdym razem witała Go, jakby spotkali się po raz pierwszy. Prawdziwe love story. W czerwcu, po odebraniu świadectw dojrzałości, klasa Oliwii urządzała huczną imprezę. Rodzice jednej z koleżanek mieli działkę pod Krakowem, więc z niej skorzystali. Oliwia zabrała ze sobą Marcela. Chciała uczcić ten maturalny sukces z Nim. Był ciepły letni wieczór. Biegali wokół ogniska śpiewając najnowsze radiowe przeboje. Niczego nie brakowało. Impreza na całego. W pewnym momencie Marcel wyłączył muzykę. Wszystkie rozmowy ucichły. Zebrani stanęli wokół ogniska. Wyszedł na środek i poprosił Oliwię do siebie. Dziewczyna myślała, że to kolejna z gier organizowanych na takich ogniskach. Roześmiana pojawiła się przy Nim. Ten chwycił Jej dłoń i uklęknął. Oliwia nie brała Jego zachowania na poważnie, przecież alkohol zrobił swoje. Rozejrzała się po znajomych. Na twarzach pozostałych dziewczyn malowało się wzruszenie zmieszane z zaskoczeniem. Część ocierała samotne łzy z policzków. Chłopaki kręcili głowami z niedowierzaniem. Marcel zaczął po chwili:
- Oliwio, kocham Cię. Kocham Cię od pierwszego wejrzenia. To co jest między nami, jest prawdziwe. Może nie przeszliśmy razem zbyt wiele. Może jeszcze los Nas nie doświadczył wystarczająco, nie wystawił na próbę... Ale wiem, że jesteś kobietą mojego życia! -akcentował ostatnie słowa
Dziewczyna patrzyła na Niego. Czuła, jak łzy zaczynają spływać po jej twarzy. Nie potrafiła ich powstrzymać.
- To nie jest jakiś szczeniacki wybryk czy kaprys. To nie jest też wina alkoholu. Mówię prosto z serca. -z kieszeni wyjął plastikowy pierścionek, znaleziony kilka godzin wcześniej w promocyjnej paczce chipsów. Wręczył go wybrance.- Oliwio Mazur, czy zechcesz uczynić mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi i zaplanujesz ze mną przyszłość? Naszą przyszłość?
Długo się nie zastanawiała. Uklęknęła, zaplotła ręce na Jego szyi i złożyła długi pocałunek na ustach ukochanego chłopaka. Rozległy się gromkie brawa i okrzyki radości. Ktoś ponownie włączył muzykę i impreza trwała do białego rana.
Nikt nie traktował wyznania Marcela jak typowych oświadczyn. Bardziej jak obietnicę tego, co może się wydarzyć w bliżej nieokreślonej przyszłości. Dla wszystkich było to raczej okazaniem wielkiej miłości, jaką darzył Oliwię.
Dla wszystkich z wyjątkiem młodej pary. Oni w to wierzyli. Wierzyli, że teraz będą ze sobą na zawsze. Na dobre i na złe. W zdrowiu i w chorobie. W smutku i radości. Chcieli wspólnie przeżyć życie. Założyć rodzinę. Zestarzeć się. Opowiadać wnukom o ich szaleńczej, młodzieńczej miłości.
W październiku rozpoczęli studia. Oczywiście wybrali tę samą uczelnię - Uniwersytet Jagielloński, jedną z najbardziej renomowanych placówek oświatowych. Tak naprawdę Oliwia myślała o wyprowadzce z Krakowa. Potrzebowała zmian. A Marcel marzył o UJ. Dlatego nigdy Mu o swoich planach nie wspomniała. On chciał zostać lekarzem, Ona prawnikiem. Mimo ogromu zajęć i nauki, często się widywali. Mieszkali w jednym akademiku. Chcieli być niezależni od rodziców. Dzieliło ich tylko piętro. Ona chodziła na imprezy z Jego znajomymi, On z Jej. Wszyscy w tym gronie widzieli, jak bardzo są ze sobą zżyci. Po kilku miesiącach zorganizowali zaręczyny z prawdziwego zdarzenia. Mimo złotego pierścionka z niebieskim oczkiem, Oliwia nosiła również ten promocyjny. Niby tandeta może pomyślisz. Ale dla Niej miał wartość sentymentalną. Z biegiem tygodni coś się popsuło. Tracili kontakt. Coraz częściej dochodziło między Nimi do kłótni. Z byle czego potrafili nakręcić aferę, po której nie rozmawiali ze sobą kilka dni. Zawsze jednak znajdywali drogę powrotną. Ta historia mimo wszystko nie kończy się happy endem.
Mieli za sobą połowę studiów. Nadszedł gorący czas sesji i egzaminów. Każde z nich na długie godziny zamykało się w swoim pokoju. Każdemu zależało na jak najlepszych wynikach. W gronie studenckim mówiono, że trzeci rok jest najgorszy. I tak też było. Któregoś wieczoru Oliwia postanowiła oderwać się od stosu książek spoczywającego na biurku. Na Rynku miała grać Jej ulubiona kapela. Chciała wyciągnąć na ten koncert Marcela. Wiedziała, że i On ma masę nauki, ale czuła, że da się namówić. Weszła po schodach piętro wyżej. Stanęła przed drzwiami. Podniosła rękę, którą szybko cofnęła. Pukać? Po co? Przecież nigdy tego nie robiła. Poprawiła włosy i otworzyła drzwi. Spanikowany chłopak zeskoczył z łóżka. Dziewczyna oblała się rumieńcem i zakryła kołdrą. Oliwia poznała w niej studentkę z roku.
- Kochanie, to nie tak jak myślisz... -w pośpiechu naciągał na siebie koszulkę Marcel
- Uczymy się. -pisnęła Jego towarzyszka
- Chyba dogłębnej anatomii! -krzyknęła Oliwia i wybiegła z pokoju
Zbiegała po schodach nie zwracając uwagi na innych. Nagle zatrzymała się i spojrzała na swoją dłoń. Wróciła się i rzuciła w chłopaka pierścionkiem zaręczynowym.
- Oliwia, nie wygłupiaj się. -prosił
- Wynoś się z mojego życia! -trzasnęła za sobą drzwiami
Nie mogła w to uwierzyć. Nie mogła uwierzyć to, że chłopak z którym planowała przyszłość zrobił Jej coś takiego. Przecież wiedział, jak wyglądało Jej życie i co ojciec robił za plecami matki. Obiecał, że nigdy Jej nie skrzywdzi a teraz zrobił to samo! Nie mogła Go dłużej znosić.
To była chwila. Moment, w którym wszystko się dla Niej zmieniło.
Spakowała walizki. Chciała uciec. Może w końcu to był ten czas?
Pojechała do domu. Ojciec znowu kłócił się z matką. Nie zdziwiło Jej to. Pobiegła do swojego pokoju. Do podróżnej torby wrzuciła najpotrzebniejsze rzeczy. Przed wyjściem odezwał się ojciec:
- A Ty dokąd?
- Jak najdalej!
- Oliwia, co się dzieje? -zapytała matka
- Teraz Cię to obchodzi? Trochę na to za późno!
- Oliwia! Jak Ty się do własnej matki odzywasz? -oburzył się Mazur
- A Ty jak ją traktujesz? Myślisz, że nie wiem? Że nie widziałam, co robiłeś z tymi wszystkimi sekretarkami, asystentkami czy kim one tam były?
- O czym Ty mówisz?
- Mamo, nie udawaj. Ty też o wszystkim wiedziałaś.
- Oliwia, to sprawy dorosłych.
- Dorosłych? Gdybyś nie zauważył ja jestem już dorosła! -krzyczała do ojca- I wiesz co? To wszystko Wasza wina!
- Jaka wina? Co się dzieje? Po co Ci te walizki i torby? -matka była wyraźnie przejęta
- Wyjeżdżam! Mam serdecznie dość tego wszystkiego!
- Dlaczego?
- Dlaczego? Ty się jeszcze pytasz dlaczego? Powiem Ci dlaczego! Nigdy nie było Cię przy mnie. Nigdy! Ani Ciebie, ani ojca. Zawsze praca była ważniejsza. Od dziecka posyłaliście mnie na dodatkowe zajęcia, żeby nie musieć się mną zajmować. To było wygodne, prawda? Ale z czasem Oliwia przestała być dzieckiem. I nikt tego nawet nie zauważył. Dobra byłam tylko przy okazji publicznych spotkań. A w domu? Całymi dniami przesiadywałam gdzie się tylko dało, żeby tu nie wracać! Wiele razy wracałam po nocach pijana, ale kto by się przejmował. Ledwo zdawałam z klasy do klasy. A wszystko przez Was! Tak bardzo chciałam zwrócić na siebie waszą uwagę i do czego to doprowadziło? Mam ochotę uciec na koniec świata! Moje życie się wali a ja nie mogę liczyć na wsparcie z Waszej strony. Nigdy nie mogłam. Lepiej by było, gdybym się nie urodziła! -z płaczem opuściła dom i wsiadła do taksówki
Pojechała na lotnisko. Podeszła do kas biletowych.
- Dobry wieczór. W czym mogę pomóc? -zapytała uśmiechnięta kobieta.
- Bilet w jedną stronę. Obojętnie gdzie. Byle zaraz. -wzruszyła ramionami Oliwia
- Europa?
- Wizy do Stanów niestety nie mam... -mruknęła
- Mogę zaproponować Niemcy?
- Za blisko.
- Anglia?
- Odpada. -przypomniała sobie, że ojciec ma tam partnerów biznesowych
- Czy była Pani we Włoszech?
Oliwia pokręciła głową.
- W takim razie polecam. Do jakiego miasta życzy sobie Pani lecieć?
- Są wolne miejsca na któryś przelot teraz? -zapytała z nadzieją
- Dopiero jutro rano do Rzymu. Chociaż chwileczkę. -kobieta przejrzała komputerowe dane- Ma Pani szczęście! Mogę zaoferować bilet do Mediolanu. Lot za godzinę. Tylko to będzie biznes klasa, więc koszty są większe.
- Nieważne. Biorę.
Kilkadziesiąt minut później siedziała już na pokładzie samolotu.
Przeszłość zostawiała za sobą.
Ze wspomnień wyrywa Ją głos mężczyzny siedzącego obok.
- Oli, pamiętasz jak się poznaliśmy? -pyta uśmiechając się
- Wiesz, że nie lubię jak tak do mnie mówisz. -udaje urażoną
- Wiem też, że nie potrafisz się na mnie złościć. -uśmiecha się jeszcze szerzej
Cholera, ma rację... przyznaje w duchu.
- Ale pamiętasz? -dopytuje przystojniak
- Pamiętam. -i Ona się uśmiecha na samą myśl o pierwszym spotkaniu.
~~
Oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział nowej historii ;)
Postaram się, żeby i na The best... coś się niedługo pojawiło.
Zaglądajcie do zakładek Czytelnik i Informator.
Całuję ;*
K.
PS. Kochani Maturzyści, trzymajcie się!
K.
PS. Kochani Maturzyści, trzymajcie się!